"Momo ja tes sce lale" - oglądałam bloga Agnieszki, a Lilka zerkała razem ze mną. I zrodziła się myśl - dlaczego nie? W końcu maszyna jest, materiały i tasiemki kiedyś zakupione leżą w szafie i tylko czekają na dobre pomysły. I tak przez dwie godziny szycia i główkowania powstała Babuszka czerwona a potem już z rozpędu niebieska. Największy kłopot miałam z buźką. Nie wiem jak dziewczyny zajmujące się produkcją lal je malują. Ja postawiłam na technikę. Najpierw z kolorowego papieru wycięłam i posklejałam elementy a potem gotową buźkę wydrukowałam na płótnie. Pierwszej lali doszywałam ręcznie - co mi trochę nie wyszło - drugiej maszynowo.
Obydwie matrioszki razem z Lilą śpią w łóżeczku. Mała widziała tylko tę pierwszą - jutro będzie niespodzianka i świetna zabawa ;-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za pozostawienie opinii i komentarzy ;-)